Bp Tadeusz Bronakowski
Pielgrzymka prawników, Jasna Góra 04.10.14
Czcigodni Bracia w Chrystusowym Kapłaństwie!
Umiłowani w Chrystusie Panu!
Drodzy Pielgrzymi i Czciciele Matki Najświętszej!
Na progu października, miesiąca różańca świętego, przybyliśmy na Jasną Górę, do domu naszej kochanej Matki, Najświętszej Maryi Panny. Wybitny włoski pisarz, Edmund de Amicis powiedział: „Gdybyśmy spojrzeli na nasze szlachetne uczucia i dobre czyny, które czynią nas lepszymi ludźmi, gdybyśmy mieli odnaleźć ich źródło i początek, to niemal zawsze odnajdziemy go w sercu naszych ukochanych matek.” Maryja, która wiernie towarzyszyła Chrystusowi w Jego ziemskim życiu, a następnie swoją miłością, ufnością i modlitwą wspierała Apostołów oraz rodzący się Kościół, dzisiaj otacza swoją opieką również nas. W naszych sercach budzi się radość, że obok naszych ziemskich matek, zawsze czuwa nad nami i wspiera nas Matka Boża.
Św. Jan Paweł II mówił: „Przyzwyczaili się Polacy wszystkie, niezliczone sprawy swojego życia, różne jego momenty ważne, rozstrzygające, chwile odpowiedzialne (…) wiązać z tym miejscem, z tym sanktuarium. Przyzwyczaili się ze wszystkim przychodzić na Jasną Górę, aby mówić o wszystkim swojej Matce (…). To o niej pisał poeta: „To jej oblicze widać w każdej polskiej chacie i w sklepiku i możnej komnacie. W którą wierzy nawet taki, który w nic nie wierzy.” Dzisiaj przed Jasnogórskim obliczem Maryi stają prawnicy, którzy przeżywają Ogólnopolską Pielgrzymkę swojego Duszpasterstwa. Przybyliśmy z całej Polski do Matki Bożej, ku Niej zwracamy nasze oczy i serca. Przypominamy sobie wszystkie momenty, w których z ufnością powtarzaliśmy słowa najprostszej modlitwy „Pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko.” Dziękujemy za każdą pomoc i przepraszamy za chwile słabości, w których zasmucaliśmy naszą Matkę. Jej zawierzamy całe nasze życie, prosząc by nieustannie prowadziła nas wszystkich ku pogłębieniu naszej miłości do Jej Syna, a naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.
Niestety często nasza pobożność Maryjna ma nieco powierzchowny charakter. Błogosławiona Matka Teresa modliła się z pokorą: „Matko Boża, daj mi Twoje serce; tak piękne, czyste, pełne miłości i pokory. Daj mi takie serce, bym mogła przyjąć miłość Chrystusa i kochać Go, jak Ty Go kochasz, bym mogła służyć mu w ubogich.”
Dzisiaj zapytajmy: czy modlimy się tak samo? Czy chcemy być podobni do Maryi? Czy jesteśmy gotowi służyć i pomagać z miłością i ofiarnością, tak jak Maryja? Czy jesteśmy zdolni do podążania za Chrystusem i czynienia wszystkiego, cokolwiek nam powie?
Kochani!
Stajemy u stóp naszej Matki i prosimy o to, by umacniała naszą wiarę. Ona pierwsza przyjęła do serca Chrystusa. Niestety dzisiaj wielu twierdzi, że wiara jest zabobonem, reliktem z dawnych epok. Bóg, Ewangelia i Dekalog pokazywane są jako szkodliwe pozostałości po minionych czasach, jako przeszkody dla nowoczesnego, wyzwolonego człowieka.
O tych zagrożeniach mówił także papież Benedykt XVI: „Wielu jest takich, którzy uważając siebie za bogów, myślą, że nie potrzebują korzeni ani też fundamentów, poza samymi sobą. Chcieliby sami z siebie decydować, co jest prawdą, a co nie, co jest dobre lub złe, słuszne i niesłuszne; decydować, kto godny jest życia a kto może być poświęcany na ołtarzu innych perspektyw; za każdym razem stawiać krok przypadkowo, bez wytyczonej trasy, kierując się impulsem chwili. Te pokusy zawsze są zasadzką. Ważne, ażeby w nie nie wpaść, bo w rzeczywistości prowadzą do czegoś ulotnego, jak życie bez horyzontów, wolność bez Boga.”
Papież Franciszek pisał natomiast, że dzisiaj panuje to, co „zewnętrzne, bezpośrednie, widoczne, szybkie, powierzchowne i prowizoryczne.”
Używa się wszystkich środków, aby zniechęcić ludzi do wiary. Dzisiaj miliony osób sądzą, że mają tysiąc spraw ważniejszych i bardziej pilnych od pójścia za Chrystusem, od zawierzenia Mu całego swojego życia. Także coraz więcej Polaków żyje złudzeniem, że nie potrzebują Boga. Wystarczą pieniądze, wystarczy dobra zabawa, wystarczy rozrywka, wystarczy wygodne życie, wystarczy sztuka, nauka, postęp cywilizacyjny.
Dzieje się tak nie tylko ze względu na zachowanie osób nieprzychylnych wierze. Często dzieje się tak również dlatego, że świadectwo współczesnych chrześcijan jest zbyt bojaźliwe, zbyt wstydliwe i niewyraźne. A nawet gorzej – zbyt często wielu współczesnych chrześcijan nie daje żadnego świadectwa.
Przypominamy jako chrześcijanie wielką i liczną armię, która schowała się w okopach przed niewielką, ale bardzo głośną grupą agresorów. Jesteśmy niczym przestraszona, zawstydzona większość, która boi się agresywnej mniejszości. Dlatego prosimy dzisiaj Maryję, aby pomagała nam stawać się odważnymi świadkami Zbawiciela. Aby uzdalniała nasze serca do życia w wierze, mimo przeszkód i trudności, mimo kpin i szyderstw.
Siostry i Bracia!
Nie możemy trwać w tym lęku, w tej szkodliwej bezczynności. Święty Hieronim wyznawał z odwagą: „Czemuż bym ja nie miał przemawiać w obronie swego Boga? Umierać mogę, milczeć nie umiem.” Dzisiaj na nowo potrzeba nam takiej gorliwości i odwagi. Widzimy bowiem, że wiara spotyka się z coraz większą niechęcią. Widzimy to doskonale w ostatnich miesiącach i dniach. Liberalno – lewicowi dziennikarze, i tzw. autorytety, którzy nieustannie deklarują tolerancję i szacunek dla innych wyznań i kultur, swoimi zajadłymi atakami doprowadzili do dymisji urzędnika, który deklaruje swoją wiarę i postępuje zgodnie z przykazaniami. Ta sytuacja przypomina nam niedawne wściekłe ataki na profesora Chazana oraz deklarację wiary lekarzy i propozycję podobnej deklaracji nauczycieli.
Musimy pamiętać, że w Polsce coraz wyraźniej szerzą się szkodliwe postmodernistyczne ideologie, według których nie istnieje obiektywna prawda. Ideologie te tworzą dyktaturę relatywizmu, kwestionując chrześcijańskie i klasyczne fundamenty naszej cywilizacji, których najwspanialszym wyrazem jest Ewangelia.
Odrzucenie prawdy nie jest niczym nowym. Prawdę odrzuciły też dwie wielkie szatańskie ideologie XX wieku, czyli totalitaryzm komunistyczny i nazistowski, które bazowały na kłamstwie i fałszu. Ogłaszały, że prawdą jest to, co głosi Fuhrer czy partia, nazywana przewodnią siła klasy robotniczej. Znamy konsekwencje tego odrzucenia prawdy. Do dzisiaj na polskiej ziemi stoją baraki obozów koncentracyjnych, do dzisiaj płoną znicze na grobach ofiar prześladowań i zbrodni tych systemów.
Czy dzisiaj chcemy powtórki tamtych wydarzeń? Czy znów chcemy budować świat na zgubnych twierdzeniach, że prawda jest relatywna, że absolutnej i obiektywnej prawdy nie ma? Czy naprawdę chcemy tej mitycznej neutralności światopoglądowej, zgodnie z którą nie istniej obiektywne, moralne dobro i zło?
Czy chcemy, by naszą świadomość i tożsamość tworzyli ci politycy, dziennikarze i artyści, którzy cynicznie pytają, co to jest prawo naturalne? Co to za twór prawo Boże? Czy już zapomnieli, że w imię prawa ludzkiego mordowano naszych dziadków i rodziców, naszych krewnych, naszych narodowych bohaterów?
Czyż nie pamiętamy, że w imię prawa ludzkiego po wojnie wydawano na śmierć tak wielu Polaków, że bohaterowie walki o niepodległość byli sądzeni przed sądami, po czym mordowani bezwzględnie i zakopywani w bezimiennych grobach? To wszystko w imię prawa ludzkiego. Dlatego musimy mieć świadomość, że człowiek nie jest nieomylny, że nie jest źródłem ostatecznej mądrości, dobra i sprawiedliwości. Tym źródłem jest jedynie Bóg. Pamiętajmy, ze kto kwestionuje istnienie prawa Bożego i naturalnego, kto wyżej stawia prawo stanowione nad Boże, nie może nazywać siebie katolikiem.
To właśnie o takich zjawiskach mówił św. Jan Paweł II: „Pokusa urządzenia świata i swego życia bez Boga, albo wbrew Bogu, bez jego przykazań, bez Ewangelii istnieje i zagraża również nam. A życie ludzkie i świat zbudowane bez Boga, w końcu obracają się przeciw człowiekowi.”
Dlatego dzisiaj potrzeba nam chrześcijan odważnych, dzielnie wyznających wiarę przed światem, nie lękających się przeciwności.
Siostry i Bracia!
Podczas tej dzisiejszej pielgrzymki będziemy się pochylać nad zagrożeniami dla współczesnej rodziny. To jedna z największych trosk Kościoła. Dlatego od 5 do 19 października biskupi zgromadzeni na Synodzie w Rzymie będą zastanawiać się nad wyzwaniami duszpasterskimi i ewangelizacyjnymi związanymi z rodziną.
Rodzina to najwspanialsza, cudowna instytucja stworzona przez samego Pana Boga. Żadna ludzka organizacja, żadna ludzka wspólnota nie dorównuje rodzinie pięknem i znaczeniem. To naturalna wspólnota życia i miłości, o wiele ważniejsza od wszystkich tylko ludzkich związków, partii czy stowarzyszeń.
Rodzina daje początek życiu. Jest kolebką społeczeństwa i narodu. Jest też najwspanialszą szkołą życia, najważniejszym uniwersytetem. Odpowiedzialny ojciec i kochająca matka to najlepsi wychowawcy. W rodzinie młode pokolenie wzrasta w wierze, szlachetności, pracowitości, odpowiedzialności. Rodzina daje młodym moralny kompas, pozwalający odróżniać dobro od zła. Rodzina umożliwia pełny rozwój człowieka. Jest niczym kuźnia cnót moralnych, ale także tych społecznych i patriotycznych.
Od stanu rodziny zależy więc stan państw i narodów. Naród bez silnych rodzin nie rozwija się, jest niczym usychające drzewo bez życiodajnych korzeni. Tak było zawsze w dziejach świata i tak było także w naszej Ojczyźnie. Gdy nie mieliśmy państwa, gdy naród był zniewolony, to właśnie w rodzinach, w tych najmniejszych domowych sanktuariach zachowywano i przekazywano najświętsze wartości.
Niestety, dzisiaj rodzina poddana jest wielkiej, dziejowej próbie. Rodzina jest coraz bardziej poniewierana. Coraz bardziej deprecjonowana. Coraz bardziej atakowana.
Dzisiaj wiele osób bardziej niż rodziny broni chorych, bezbożnych ideologii, teorii i pomysłów, które mają niszczący wpływ na życie narodu. Więcej obrońców w liberalnych mediach mają dzisiaj mniejszościowe, radykalne i agresywne środowiska, niż rodziny, bez których nie będzie przyszłości Kościoła i ojczyzny.
Broni się praw głośnych, agresywnych mniejszości seksualnych, a nie dba się o prawa rodzin, nie chroni się rodzin przed problemami społecznymi, przed uzależnieniami, współczesnymi formami wyzysku, przed biedą i wykluczeniem.
Dodatkowo stwarza się mentalność wrogą rodzinie. Mentalność promującą takie modele życia, w których nie ma miejsca na trwałe, rozwijające się rodziny. Pod płaszczykiem seriali, filmów i programów rozrywkowych przemyca się nową wizję człowieka i życia rodzinnego. W tej fałszywej medialnej rzeczywistości ukazuje się ludzi młodych, robiących karierę, wiecznie szczęśliwych, chociaż samotnych, nie zakładających rodzin. W tej złudnej rzeczywistości nie ma miejsca na prawdziwą miłość oraz silną i trwałą rodzinę. Nieustannie gloryfikuje się zdradę i tzw. wolne związki. Deprecjonuje się macierzyństwo i ojcostwo, bowiem młodych uczy się brutalnych reguł rywalizacji i wyścigu po karierę, w której dziecko może być jedynie przeszkodą.
Dostrzegamy, że ten fałszywy świat tak bardzo wpływa na myślenie i postawy ludzi, że zaczynają oni bezmyślnie przenosić szkodliwe medialne anty – wzorce do swojego codziennego życia. Ten proces dotyka przede wszystkim ludzi młodych, a więc właśnie tych, którzy dopiero stają u progu swojego życia rodzinnego. Tych, którzy najbardziej potrzebują pozytywnych wzorców.
W takiej atmosferze trudno budować szczęśliwe i silne rodziny. Trudno tym bardziej, im więcej lekceważenia i nieudolności płynie ze strony osób i instytucji powołanych do troski o życie polskich rodzin. Dyżurne, resortowe autorytety zajmują się promowaniem ateizmu, aborcji, mentalności rozwodowej, buntu przeciw życiu, nieodpowiedzialnej i krzywdzącej edukacji seksualnej oraz metody in – vitro, nigdy nie przypominają, co to znaczy być kochającą i zdolną do poświęceń matką, odpowiedzialnym i troskliwym ojcem, czy dobrym dzieckiem. Także rządzący, poza przedwyborczymi obietnicami, zapominają, że przyszłość narodu i państwa złożona jest w rękach rodzin. Brakuje zatem realnych programów wspierania rodzin, brakuje systemowej opieki nad rodzinami, aby wesprzeć ich codzienne życie i pomóc w czasach, gdy tak wiele dziedzin życia regulowanych jest przez bezwzględny i brutalny wolny rynek. To zadziwiające i niepokojące, z jaką łatwością zapomina się o tragicznym obrazie demograficznym naszego społeczeństwa. Widzimy to przede wszystkim w środowisku wiejskim, które skazywane jest wręcz na powolne wymieranie.
Wszystko to sprawia, że wartość rodziny w oczach współczesnego tzw. nowoczesnego człowieka jest wyjątkowo niska. Dostrzegamy, że coraz bardziej umacnia się nowa forma ideologicznej tyranii.
Wiemy, że z rodzin rozbitych, podzielonych przez nienawiść, zniszczonych przez zdrady, nałogi, rozbitych przez pęd do kariery i sukcesów materialnych, często wychodzą ludzie sponiewierani duchowo i psychicznie, naznaczeni bólem na całe życie, borykający się z problemami przez wiele lat po usamodzielnieniu i opuszczeniu domu rodzinnego. Tacy ludzie są krzyczącym znakiem wielkiej krzywdy, jaka spotkała ich w rodzinie.
Dlatego potrzeba nam dzisiaj rodzin odważnych, pięknych, dzielnie świadczących o swojej misji. Potrzeba nam rodzin budujących swoje szczęście na ewangelicznym fundamencie. Rodzin świętych, wiernych Bogu i przykazaniom. Rodzin, które będą domowymi Kościołami, w których panować będzie miłość, jedność i wzajemny szacunek. W których fundamentem życia będzie Eucharystia i wierność Chrystusowi.
Potrzeba nam rodzin wychowujących młodych na ludzi odważnych i trzeźwych, wiernych wartościom, nieulegających chwilowym modom i medialnym prowokatorom.
Św. Jan Paweł II powiedział kiedyś odnosząc się do zagrożeń stojących przed rodzinami: „Nie możemy ustąpić!”. To zdanie jest wezwaniem dla nas wszystkich. Zbyt wielka jest wartość rodziny, zbyt ważna jest jej misja, byśmy mogli ustąpić w walce ze złem. Nie możemy bezmyślnie oddać naszych rodzin na szkodliwy wpływ niepokojących procesów, o których mówiliśmy wcześniej.
Nie możemy ustąpić! To znaczy: każdego dnia na nowo mamy podejmować troskę o nasze rodzinny, ale również o inne rodziny z naszego sąsiedztwa, z lokalnej wspólnoty czy całej ojczyzny.
Umiłowani!
Wpatrujemy się w wizerunek Pani Jasnogórskiej, który tak wiele znaczy w historii naszego narodu. Pierwsze teksty w języku polskim były modlitwami i pieśniami religijnymi ku czci Najświętszej Maryi Panny. Maryja, odpowiadając na prośby Polaków, wspierała nas w przełomowych momentach historii. Maryja trwa w polskich sercach. Do niej modlą się małe dzieci przed snem, do Niej uciekają się cierpiący i umierający. Jej wizerunki są w naszych domach rodzinnych i w przydrożnych, ukwieconych kapliczkach. Nie ma Polski bez Maryi.
Maryja zawsze mobilizuje nas do lepszego, piękniejszego życia. Matka Boża stawia ważne, pilne wymagania. Oczekuje od nas wielkiego świadectwa miłości do Boga i Kościoła. Miłości do drugiego człowieka i całej naszej ojczyzny.
Dlatego dzisiaj modlimy się z pokorą: Maryjo, pomóż nam naśladować Twojego ucznia, św. Jana Pawła II, pomóż nam wzbudzać w sercach odwagę świętości, abyśmy byli świadkami i przewodnikami dla innych wierzących, abyśmy nieśli pośród mroków niewiary światło Bożej miłości, która czyni życie człowieka prawdziwie pięknym.
Dziękujemy Ci, Maryjo,
że nieustannie i niezawodnie kierujesz nas ku Chrystusowi.
Czuwaj, Matko Syna Bożego nad nami,
Czuwa nad naszą niewzruszoną wiernością
Bogu,
Krzyżowi,
Ewangelii
i Kościołowi Świętemu,
tak, jak to czyniłaś od zarania naszych dziejów.
Broń tego narodu, który od tysiąca lat idzie drogami Ewangelii.
Spraw, abyśmy żyli, wzrastali i wytrwali w wierze do końca.
Bądź pozdrowiona, Córko Boga Ojca,
Bądź pozdrowiona, Matko Syna Bożego,
Bądź pozdrowiona, Oblubienico Ducha Świętego,
Przybytku Trójcy Przenajświętszej.
Amen